sobota, 4 marca 2017

Uszyłam sobie rok

Jakoś tak w połowie ferii zimowych zachciało mi się wiosny.
Ot tak. Po prostu.
Bo zmęczyła mnie aura za oknem - wiało, ziębiło, śnieżyło i deszczyło. Szaro rano, w południe, po południu jeszcze gorzej. Normalnie depresja wisiała w zasmogowanym powietrzu.
Ale skąd wziąć wiosnę na zawołanie?
Najprostsza  i najłatwiejsza do wykonania metoda to uszyć sobie - ot co!

Zaczęłam więc gmerać po internetach w poszukiwaniu inspiracji.
Jakichś motylków mi się chciało, kwiatków, biedroneczek beztroskich, kurczaczków, kociątek ukrytych w soczystej zielni traw bujnych... Czyli ogólnie jakiejś odskoczni od szarej rzeczywistości panoszącej się okrutnie  na świecie od paru miesięcy.
Znalazłam motylka z kwiatkiem szyte moją ulubioną metodą PP, więc w zasadzie poczułam coś w rodzaju jakby zadowolenia i miałam zamiar uszyć to internetowe znalezisko.
Nawet już sobie wydrukowałam, ale niespodzianie znalazłam drzewo. Wiosenne. Zagłębiłam się mocniej w temat i...
I motylek poleciał w zapomnienie. Razem  z kwiatkiem ;-)

No bo wolałam mieć cały rok w jednym kawałku.
I mam :-)

Generalnie  kocham lato. Wiosnę w sumie też. Jesieni nie lubię, a zimy nienawidzę!
Ale jak szyłam każdą porę roku, to trochę (ale tylko TROCHĘ!) zmieniłam swoje podejście do tegoż tematu.
Zacznijmy od wiosny:

Człek wyposzczony po zimie, tęskni za świeżą i nieśmiałą zielenią, za delikatnymi kwiatkami. Za czymś, co nie jest białe, zimne i przygnębiające.Wiosną niesamowitą przyjemność sprawia grzebanie w ziemi, wdychanie jej zapachu. Sadzenie i sianie. Coraz dłuższe dni. Słońce zaczyna grzać konkretniej, a nie tylko świecić. Czas poświęcony na szycie jakoś się zaczyna kurczyć, bo ogród ważniejszy. Bo fajniej jest być na dworze, niż w czterech ścianach domu.
 Wiosna jest super. 
Zwłaszcza, że po niej następuje lato:

Czyli zieleń jest już dojrzała, konkretna. Daje wytchnienie oczom, można uwalić się z leżakiem i książką w cieniu drzewa. No i są wakacje! I sezon robienia przetworów trwa w najlepsze :-) Czas szycia sprowadzony do zera bezwzględnego, bo szkoda dnia na siedzenie w murach i ślęczenie przy maszynie.
 Lato jest super.
Tyle, że po nim nieuchronnie nastaje jesień:

Zieleń powoli znika. Zastępują ją obłędne i oko cieszące kolory. Wprawdzie w lesie jest już głucha cisza, bo ptaki odleciały w siną dal, ale są grzyby! A  tygrysy grzybobranie lubią baaaardzo!
I dalej można robić przetwory ;-) Szycie powoli zaczyna wracać do łask...
 Jesień jest super.
Chociaż dni stają się coraz krótsze i zimno wygania z ogrodu do domu.
Po prostu do drzwi puka zima:

Co by nie mówić, też ma swoje dobre strony. Można zwinąć się w kłębek na ukochanym fotelu z książką przed nosem, z pachnącą herbatką i obowiązkową czekoladą lub inną słodkością pogryzaną w czasie lektury.
Ma się czas na szycie. Weekendowe oczywiście, ale jednak znowu jest ten czas :-)
 Zima jest super.
Zwłaszcza, że po niej następuje wiosna

Człek wyposzczony po zimie, tęskni za świeżą i nieśmiałą zielenią, za delikatnymi kwiatkami...

Dobra! Już to mówiłam :-D  I przyznaję bez bicia: każda pora roku ma w sobie to "coś". Takie niepowtarzalne i tylko sobie przypisane.
I fajnie, że trafiłam na ten link, bo mogłam sobie uszyć sobie rok :-)



Za zdjęcia dziękuję mojej starszej córce Joannie :-)

11 komentarzy:

  1. Twoje drzewa bardziej mi sie podobaja niz te z linku! Swietny pomysl, moze kiedys i ja....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Napracowałaś się niewąsko. Taka ilość yoyo to kupa roboty.Podziwiam:)Całość świetna:)Ja bym w tym lecie jeszcze jakieś jabłko strzeliła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia ma rację. Twoje pory roku są dużo ładniejsze od oryginału.

      Usuń
  3. Cudo w czterech wariantach:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten rok sobie uszyłaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładnie opisane wszystkie pory roku, no i bardzo ładnie odszyte.Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo piękny ten "roczny" patchwork! Uwielbiam motyw "4pory roku", w takim wydaniu jeszcze nie widziałam:) Zastanowią się, czy nie uszyć sobie czegoś podobnego! pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. tak patrze i myślę, ze ja ze swoimi zdolnościami, muszę się zadowolić budzącą się wiosną za oknem ;) :) bo uszyć to chyba sobie jej nie uszyję :) no i zdecydowanie Twoje drzewka piękniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sliczne cztery pory roku. I bardzo ładnie napisałas. Miło sie czyta

    OdpowiedzUsuń
  9. Patchwork szalenie interesujący i bardzo czasochłonny, chylę czoła. Liryczne opisy do obrazków miłe, ale zdjęcia są tak dobre, że nawet bez słownego komentarza wiadomo byłoby dlaczego tak bardzo podoba Ci się cały rok. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz pozostawić po sobie ślad :-)